Od kilku dni zastanawiałem się o czym napisać ostatni w 2018 roku artykuł na blogu. Po głowie chodziły mi różne pomysły. Przyświecała jedna bardzo wyraźna idea: „Napisz o czymś, co było dla Ciebie bardzo ważne, a co może być bardzo użyteczne dla czytelników Twojego bloga”. I tak myślałem i myślałem, aż w końcu doszedłem do wniosku, że ostatni w tym roku artykuł będzie poświęcony finansom osobistym.

Pięta achillesowa

Dlaczego finanse osobiste były dla mnie ważne w tym roku? Po pierwsze dlatego, że do tej pory była to moja pięta achillesowa. Myślę, że świetnie zobrazuje to pewne wydarzenie. Dzisiaj patrzę na nie z uśmiechem, ale wtedy tak nie było… Kilka lat temu organizowałem warsztaty rozwoju osobistego dla studentów. Mieliśmy spędzić kilka dni w ciekawym miejscu nad polskim morzem. Byłem odpowiedzialny za organizację całości wydarzenia nie tylko od strony merytorycznej, ale także finansowej. No i zrobiłem kosztorys. Jednak w przedostatnim dniu warsztatów, okazało się, że brakuje kilkuset złotych. Nie, nie! Nikt ich nie ukradł. Wynikało to ze źle poczynionych wyliczeń. Na szczęście studenci byli bardzo wyrozumiali i gdy powiedziałem im na czym polega mój kłopot bez pretensji i oporów dopłacili brakującą sumkę.

W tym właśnie dniu podjąłem decyzję, że zawsze biorąc odpowiedzialność za jakiekolwiek organizacje lub wydarzenia muszę mieć „dyrektora finansowego”, który zajmie się nie lubianą przeze mnie sferą. Finanse osobiste były dla mnie w tym roku także z innego powodu. Otóż jednym z moich celów na 2018 było zdobycie podstawowej wiedzy, która pozwoliłaby mi ogarnięcie finansów osobistych i muszę się Wam pochwalić, że udało się to zrobić z nawiązką.

Kilka marek. Jedno nazwisko

Nie będę opisywać całej drogi dochodzenia do wiedzy, którą zdobyłem przez ten rok  Była ona dość kręta aż do momentu odkrycia bloga, pt. „Jak oszczędzać pieniądze”, książki „Finansowy ninja” oraz podcastu „Więcej niż oszczędzanie pieniędzy”. Za każdą z tych marek kryje się nazwisko Michała Szafrańskiego – człowieka, którego nie znam osobiście, ale gdybym go znał to pewnie bym go serdecznie wyściskał za to co robi i jak to robi. Zresztą, zajrzyjcie sami na jego strony, posłuchajcie o tym co mówi i czerpcie całymi garściami wiedzę na temat prowadzenia finansów osobistych (i nie tylko!).

Moim największym problemem przed pojawieniem się w moim życiu Michała Szafrańskiego był stres, który był nierozerwalnie związany z finansami osobistymi. Wskazówki zawarte w książce, na blogu i w podcaście pomogły uporządkować tę sferę i choć poziom stresu finansowego nie jest jeszcze równy zeru to zmniejszył się u mnie w taki sposób, że teraz czuję się dużo spokojniejszy. Co mi pomogło? Poniżej znajdziecie kilka wskazówek

Miej świadomość na co wydajesz pieniądze

W moim życiu było tak, że nie miałem pojęcia ile pieniędzy miesięcznie wydaję na jedzenie, ile na paliwo do samochodu, a ile na ubrania. Pierwszym krokiem do zapanowania nad finansami osobistymi było dokładne i skrupulatne zapisywanie wszystkich wydatków. Robiłem to przez trzy miesiące i muszę przyznać, że nie jest to czynność należąca do najprzyjemniejszych, ale dzięki niej zyskałem świadomość tego, gdzie płyną, ale także gdzie „uciekają” moje pieniądze. To był punkt wyjścia.

Rozdziel finanse firmowe od osobistych

Kolejną rzeczą było stworzenie kilku kont w moim banku. Do tej pory posiadałem dwa konta: prywatne i firmowe. Gdyby ktoś zapytał mnie wtedy ile zarabiam miesięcznie to nie potrafiłbym udzielić jasnej odpowiedzi. Moje oszczędności były zaś bardzo skromne, bo pieniądze w jakiś „tajemniczy” sposób rozchodziły się nie „nie wiadomo gdzie”.

Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Gdy tylko na koncie firmowych pojawią się wpłaty od moich klientów pieniądze zostają ukierunkowane w taki sposób jak chce. Na jedno konto trafia przelew na poczet podatku VAT. Na drugie na poczet podatku dochodowego. A na trzecie zaś robię przelew oszczędnościowy kwoty potrzebnej do opłacenia ZUSu. Dzięki temu, gdy przychodzi mi zrobić przelew dla państwowego ubezpieczyciela, albo „ukochanego” urzędu skarbowego, nie mam z tym żadnych problemów. Pieniądze zawsze czekają na odpowiednim koncie, a ja śpię spokojniej. Dodatkowe dwa konta firmowe to miejsca, w których przelewam środki na spłatę leasingu samochodu firmowego oraz kredytu, który zaciągnąłem na edukację.

Każ pieniądzom płynąć tam, gdzie chcesz

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy z Was prowadzą własne firmy. Dlatego śpieszę z informacją jak wygląda rozkład moich kont osobistych. Tych mam pięć. Oto ich lista:

1. ROR – rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy. Tutaj trafia 60% moich dochodów, a konto wraz z kartą służy do opłacania bieżących wydatków: czynsz, energia elektryczna, telefon, internet, nieobowiązkowe ubezpieczenia, jedzenie, ubrania etc..
2. Konto emerytalne. 10% dochodów; środków gromadzonych na tym koncie nie wolno mi pod żadnym pozorem wydać dopóki nie przejdę na emeryturę. Środki te mogę natomiast pomnażać prowadząc inwestycje.
3. Konto oszczędności długoterminowych. Tu przelewam 10% dochodów. Na nim gromadzę pieniądze, które wydam w dalszej przyszłości na te cele, które będą wymagać większego nakładu finansowego, np. kupno samochodu czy mieszkania.
4. Konto oszczędności krótkoterminowych. Na nie przelewam również 10% dochodów. Środki z tego konta przeznaczone na mniejsze wydatki, np. ubezpieczenie auta, zakup sprzętu rtv agd, prezenty czy wakacje.
5. Konto wydatków na przyjemności. Te 10% dochodów to pieniądze przeznaczone na to, aby cieszyć się życiem.

Ogarnięcie finansów osobistych było dla mnie jedną z najważniejszych spraw, nad którą pracowałem w mijającym roku. Efektem tej pracy jest spokój wewnętrzny i znacznie mniej „finansowego” stresu niż przed rozpoczęciem zmiany. Osoby, które są zainteresowane bardziej szczegółową wiedzą w tej dziedzinie, odsyłam do wszystkich źródeł, za którymi stoi Michał Szafrański. A Jemu samemu dziękuję za to co robi!

Szukasz wsparcia w życiu osobistym lub zawodowym?

Próbna sesja coachingu to 50 minut spotkania online, w czasie którego będziesz mógł/mogła sprawdzić jak pracuje się z Coachem Wiktorem. Przygotuj temat, nad którym chcesz popracować i z nim zgłoś się na sesję. Kliknij niżej, aby kupić sesję w bardzo promocyjnej cenie!

Próbna sesja coachingu Wiktor Tokarski

Konsultacja online trwa 30 minut. Jest przeznaczona dla tych osób, które mają doświadczenie pracy z coachem, ale chcą porozmawiać z Wiktorem, aby sprawdzić czy jest on odpowiednią osobą do poprowadzenia ich procesu i ustalić warunki współpracy. Klijnij niżej, aby zarezerwować termin konsultacji.

Konsultacja w sprawie coachingu Wiktor Tokarski