Zastanawiałeś/-aś się kiedyś nad tym jaki wpływ na to jaki/a jesteś dzisiaj miało to, co wydarzyło się w Twoim życiu w przeszłości? Ktoś powiedział kiedyś, że przeszłość kształtuje człowieka. To prawda, ale tylko po części. Nasza przeszłość, czy – jakbyśmy mogli to nazwać inaczej – historia naszego życia zostawiła niezatarty ślad na tym kim jesteśmy obecnie. Nie da się jej wymazać, ani nie da się zniwelować jej wpływu na nasze „tu i teraz”.
Co zrobić gdy się miało trudne dzieciństwo?
Co zatem zrobić, gdy ktoś wychował się w trudnej rodzinie, albo w przeszłości spotkało go jakieś traumatyczne wydarzenie? Czy tacy ludzie mogą „normalnie” żyć? Czy trudne chwile z dzieciństwa przekreślają szanse takich osób na szczęśliwe dorosłe życie?
Trzy strategie
Odpowiedzi na te pytanie w znacznej mierze zależą od tego jaki mamy stosunek do naszego życia. Wydaje mi się, że można tutaj wyróżnić trzy główne podejścia:
- Po pierwsze: „Moja przeszłość mnie nie obchodzi. Odcinam się od niej grubą kreską. Liczy się to co tu i teraz. Mogę sobie żyć tak jak mi się podoba. To bzdura, że jakieś wydarzenia z przeszłości mogą wpływać na moje obecne życie”.
- Po drugie: „Moja przeszłość naznaczyła mnie tak mocno, że jestem skazany/a na wieczne cierpienie. Nie jestem w stanie nic poradzić na to, co mnie spotkało. Mogę tylko przypatrywać się historii mojego życia, ale przecież tego, co przeszłe nie zmienię, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na koniec mojego bólu, który nadejdzie w chwili śmierci”.
- Po trzecie: „Miałem/am trudną przeszłość, ale chcę się zmierzyć z tym co trudne. Moja przeszłość to nie tylko ból i cierpienie, ale też wiele wspaniałych przeżyć, które mnie ukształtowały. Moja przeszłość była trudna, ale przyglądając się jej i akceptując taką jaka ona była, pracuję nad sobą, aby to co trudne nie miało negatywnego wpływu na moje obecne życie. Z mojej przeszłości wyciągam lekcje, które pomagają mi stawać się dobrym człowiekiem”.
Zarówno w pierwszym i drugim przypadku trudne wydarzenia z przeszłości naznaczą człowieka bolesnym piętnem. Pierwsza postawa, która polega na zaprzeczaniu faktom jest bardzo niebezpieczna. Przez jakiś czas można udawać, że w naszym życiu wszystko było w porządku, albo łudzić się, że traumatyczne wydarzenia nie odbiją się na teraźniejszości. Jednak doświadczenie bardzo wielu osób, które w ten sposób próbowały radzić sobie z tym co bolesne pokazuje, że im prędzej uświadomimy sobie jak rzeczy mają się naprawdę, wówczas oszczędzimy sobie trudnych i – niekiedy – bardzo bolesnych doświadczeń w przyszłości.
Można i tak, ale czy warto?
Drugie podejście do historii własnego życia na pierwszy rzut oka wygląda najgorzej w porównaniu z pozostałymi dwoma. Wydaje się bowiem, że rozdrapywanie ran nie służy niczemu dobremu. W mojej ocenie jest jednak inaczej. Taka postawa niesie ze sobą nadzieję, że stawanie w prawdzie wobec tego co trudne (a nie uciekanie przed tym – jak w pierwszym podejściu), w końcu doprowadzi człowieka do momentu, w którym będzie mógł poprosić kogoś o profesjonalną pomoc w zobiektywizowaniu trudnych wydarzeń z historii własnego życia.
Złoty środek
Najzdrowszym podejściem charakteryzują się Ci ludzie, którzy ani nie zaprzeczają trudnej historii swojego życia, ani też przesadnie w niej nie grzebią. Dostrzegają natomiast to, co trudne i wyciągają z tego wnioski na przyszłość. Czasem w takiej pracy nad sobą potrzebna jest pomoc psychoterapeuty. W innych przypadkach wystarczy szczera rozmowa z przyjacielem, czy pomoc coacha, który pomoże w uchwyceniu zasobów ukrytych w trudnych doświadczeniach.
Chciałbyś/chciałabyś zobaczyć potencjał tkwiący w historii Twojego życia? Napisz lub zadzwoń.
Wiktor doświadczyłam trudnej przeszłości i wiem, że najbliższe jest mi trzecie podejście. Zgadzam się na 100% . Dziękuję ?
Dziękuję, że to piszesz. Myślę, że Twoje słowa mogą pomóc tym osobom, które borykają się z trudnościami w tej materii.
nawet nie muszę się zastanawiać. Przerobione na własnej skórze.
Rozumiem, że podejście numer 3. 🙂
Na dzień dzisiejszy tak, ale za mną kilkanaście lat burzliwych, gdzie musiałam się przystosować do nowej mojej sytuacji w życiu. Obecnie jest ok.
A czy wtedy przechodziła Pani przez to co w artykule nazwałem podejściem pierwszym lub drugim? A jeśli tak, to co wtedy Pani pomogło?
To był dłuższy proces, bliskie mi było podejście nr 2, i byli przy mnie wtedy rodzina, przyjaciele, psycholog i upływający czas. Wtedy też dostałam pracę na czas stały.
A co takiego stało się, że z podejścia nr 2 udało się przejść do 3? Czy oprócz bliskich wystąpił jakiś czynnik, który pomógł Pani na zmianę patrzenia, czy to po prostu był proces, na który miało wpływ wiele czynników?
dłuższy proces i wsparcie ludzi
Dziękuję. Ten artykuł pomógł mi spojrzeć z boku na moją postawę i uświadomić sobie jej bezsens. A równocześnie ubrać w słowa te pragnienia, które we mnie są. Dziękuję za precyzję.
Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc.
Wartościowy tekst.
Dziękuję i zapraszam do lektury innych tekstów.