Być może pisałem Ci już o tym, że uwielbiam chodzić do kina na filmy, które wnoszą coś do życia. Lubię filmy o relacjach międzyludzkich, pokonywaniu trudności i wierze, że w każdym człowieku tkwi dobro. Jeszcze nie raz będę Ci proponował moje ulubione filmy dotykające tych właśnie tematów. Dzisiaj chcę napisać kilka słów na temat produkcji, która kilka dni temu miała premierę w polskich kinach, a która nosi tytuł „Zanim się pojawiłeś”.

Lou Clark to optymistyczna dziewczyna z uśmiechem, który prawie nigdy nie znika jej z twarzy. Will Traynor to zgorzkniały młody mężczyzna z bogatej rodziny, który w wyniku wypadku został sparaliżowany. Jej problemem jest brak pieniędzy po stracie pracy. Jego – brak chęci do życia i pogodzenia się ze skutkami wypadku. Jak pewnie się domyślacie, los łączy te dwie, tak skrajnie różne osoby, aby każda z nich mogła doświadczyć tego, co jest jej potrzebne do życia.

Film „Zanim się pojawiłeś” to poruszająca opowieść o radości życia, która próbuje się przebić przez skorupę cynizmu i zgorzknienia. To historia o byciu sobą a także o tęsknocie za tym co było i już więcej nie ma szans na powrót. To także opowieść o potrzebie zaakceptowania trudnych życiowych wyborów.