Wredna teściowa to problem nie jednej osoby, która jest w związku małżeńskim. Dla niektórych teściowe to bardzo poważny, a nawet bolesny problem, dlatego postanowiłem podzielić się kilkoma refleksjami na temat teściowych oraz wskazówkami jak sobie z nimi radzić.

Skąd się biorą wredne teściowe?

Temat teściowych to temat bardzo gorący i aktualny. Przekonałem się o tym niedawno informując na jednym z portali społecznościowych, że zamierzam napisać artykuł dotyczący teściowych. Pod moim postem komentarzy i „lajków” przybywało z minuty na minutę. Pojawiały się stereotypowe wypowiedzi, a także emocjonujące wymiany poglądów.

Hasło „teściowa”

Teściowe nie mają łatwego życia. Wystarczy rzucić hasło „teściowa”, a na ustach wielu pojawiają się uśmiechy.  Inni zaczynają się dzielić przykrymi doświadczeniami związanymi z matkami swoich żon czy mężów. Nawet jeśli komuś zdarzy się powiedzieć coś miłego na temat teściowej to zwykle okazuje się, że osoby te należą do mniejszości.

Nie każda teściowa jest wredna

Zanim przejdę do meritum sprawy to chcę powiedzieć, że doskonale zdaję sobie sprawę z istnienia cudownych i wspaniałych teściowych. Znam przepiękne i wzruszające historie związane z teściowymi i ich piękną miłością do synowych czy zięciów. Jednak dzisiaj chciałbym zająć się wrednymi teściowymi. Takimi, o których opowiada się kawały, takimi które – gdyby to było możliwe – chciałoby się na dobre wyeliminować ze swojego życia.

Wredne teściowe na tapecie

Dlaczego te teściowe biorę na tapet? Powodów jest klika, ale wymienię dwa najważniejsze. Po pierwsze chcę pomóc zrozumieć kobiety, które określane są tym mianem. A – po drugie – przez zrozumienie „wrednych teściowych” chcę pomóc małżeństwom, które przeżywają problemy w relacjach ze swoimi „mamami”. Myślę, że zrozumienie istoty problemu może pomóc w jego rozwiązaniu, a przynajmniej w zaniechaniu eskalacji.

Usprawiedliwianie toksycznej teściowej?

Bardzo mocno wierzę w to, że każdy człowiek jest dobry. Tak, tak! Każdy bez wyjątku jest dobry. Dobry w takim sensie, że ma w sobie iskierkę dobra. Dotyczy to także wrednych teściowych. Teściowe są wredne nie dlatego, że chcą być wredne, ale dlatego, że nie umieją żyć inaczej. Nie myślcie jednak, że chcę tutaj usprawiedliwiać wredotę teściowych. Nie chcę! Uważam bowiem, że każdy człowiek może podjąć taką pracę nad sobą, by zmienić siebie, swoje życie i relacje z innymi. Oczywiście dotyczy to także teściowych. Jednak wydaje mi się, że teściowe są wredne dlatego, że zostały w taki sposób ukształtowane i przygotowane do życia w relacjach z synowymi czy zięciami.

Matka jest najważniejsza?

Pierwszą rzeczą, która „pomaga” teściowym w byciu wrednymi jest powszechne społeczne myślenie, że matka jest najważniejszą osobą w życiu każdego człowieka. Jesteśmy wychowywani w taki sposób, że takie myślenie jest bardzo głęboko zapisane w naszym systemie wartości. Znaczenie matki podkreślane jest na wiele różnych sposobów (szkoła, religia, oddziaływanie znajomych). Z jednej strony jest to piękne, że w naszej kulturze mamy „kult” matek, bo przecież to często na ich barkach spoczywa gros odpowiedzialności za wychowanie dzieci, ale jest to też niebezpieczne.

Teściowe potrafią świetnie wykorzystać to powszechne społeczne przekonanie. Roszczą sobie prawo do ingerowania w życie swoich dorosłych dzieci. Oczekują od nich dozgonnego posłuszeństwa i najwyższych form szacunku. Oczekują, że będą traktowane jak najważniejsze osoby w ich życiu.

Ukochany synek for ever!

Takie podejście może być spotęgowanie, kiedy teściowa została opuszczona przez swojego męża, albo ten zmarł. Jeśli nie znajdzie sobie nowego partnera życiowego to całą swoją miłość przeleje na jedno z dzieci. Najczęściej będzie to dziecko płci męskiej. To właśnie to dziecko stanie się ukochanym synkiem swojej mamusi, które ma spełnić jej marzenie o idealnym mężczyźnie. O ile na swojego męża miała ograniczony wpływ, bo ten – jak to zwykle bywa – z trudem poddawał się oczekiwanej przez nią zmianie, tak ukochany synek jest praktycznie bezbronny, będzie żył tak jak mu mamusia każe.

Nawet jeśli pozwoli mu w przyszłości na związek z inną kobietą to będzie to związek na jej warunkach. Synowa będzie musiała pamiętać kto w tym trójkącie jest najważniejszy. Synek będzie stawiany w niezręcznych sytuacjach, w których będzie musiał wybierać pomiędzy mamusią a żoną. Teściowa będzie oczekiwać nieustannego potwierdzania, że synuś nadal kocha ją najbardziej na świecie i że nie opuści jej w trudnych sytuacjach.

Jestem najlepsza

Kolejna rzecz, którą żywi się wredota teściowych to subiektywne przekonanie o byciu najlepszą. „Mamusia” uważa, że lepiej umie gotować, sprzątać i prasować. Jest przekonana, że lepiej wychowywała by swoje wnuki, gdyby była ich matką, oraz że lepiej zajmowała by się mężem, czyli swoim synem. Takie przekonanie zasadzone jest niekiedy na zaniżonym poczuciu własnej wartości. Jest to swego rodzaju fasada, którą buduje wredna teściowa, aby ukryć swoje kompleksy i niedoskonałości. Niekiedy wynika ze specyficznego stylu myślenia, według którego to co stare i tradycyjne jest lepsze od tego co, nowe i – jeszcze – nie do końca sprawdzone. Za pomocą komunikatów werbalnych i niewerbalnych wredna teściowa mówi: „Co wy tam wiecie o życiu. Ja wiem lepiej”.

Śmiertelna kombinacja

Każdy z wyżej wymienionych czynników może występować sam, ale może też być połączony z innymi. Bywają takie wredne teściowe, które stały się kombinacją dwóch a nawet trzech opisanych wyżej postaw. Życie z nimi w jednej rodzinie bywa niesamowicie trudne. Życie pod jednym dachem – może stać się bólem nie do zniesienia.

Pierwszy sposób na toksyczną teściową – wyznacz granice

Wiemy już skąd biorą się wredne teściowe. Czas zastanowić się nad tym jak sobie z nimi radzić. Wydaje mi się, że najbardziej podstawową kwestią jest wyznaczenie granic, czyli określenie zdrowych zasad wzajemnego funkcjonowania w rodzinie. Oczywiście najlepiej zrobić to na początku małżeństwa. Nie ukrywam, że wyznaczanie granic po kilku lub kilkunastu latach życia w konstelacji, którą ustawiła teściowa, nie będzie łatwe, ale warto spróbować. Granice powinny dotyczyć tego wszystkiego na co się zgadzamy i na co zgodzić się nie chcemy. Może to być, na przykład, kwestia wpływu na wychowanie dzieci, prób kontrolowania przez teściową czystości w naszym domu, czy choćby odwiedzania nas w naszym mieszkaniu (albo naszej części mieszkania).

„Mamo, nie!” – czyli asertywność a teściowa

Takie wyznaczanie granic może być bardzo trudne, zwłaszcza jeśli robimy to nie od razu, ale po wielu latach trudnego koegzystowania. Przypomina mi się historia mojej klientki, która borykała się z dużym problemem z teściową. Na jednej z sesji Ania (imię zmienione) wyznała, że teściowa po raz kolejny bez pukania weszła rano do ich domu. Ania pracowała nad swoją asertywnością. Wiedziała, że musi powiedzieć „mamusi” grzeczne, choć stanowcze „nie” jednak obawiała się konsekwencji. A co będzie, jeśli teściowa się obrazi? Pomimo obaw Ania zrobiła to, co należało zrobić w tej sytuacji. Poprosiła, aby „mamusia” nie wchodziła bez uprzedzenia do ich domu, a mamusia się obraziła. Przez cały miesiąc nie odwiedzała synowej i jej męża. Po miesiącu dąsy jej minęły i od tej pory wie, że zanim wejdzie musi zadzwonić i poczekać na otwarcie drzwi.

Możliwe przykre konsekwencje wyznaczania granic

Wyznaczając granice teściowej musimy się liczyć z przykrymi konsekwencjami. Wredna teściowa może chcieć nas ukarać. Być może przez miesiąc jej noga nie postanie w naszym domu. A może nie będzie chciała zaopiekować się dziećmi, gdy my będziemy mieli ochotę na wyjście bez dzieci do znajomych. Warto mieć to na uwadze. Myślę jednak, że warto ponieść te czy podobne konsekwencje, by uregulować sposoby rodzinnego współistnienia wyznaczając zdrowe granice w relacjach.

Po co granice?

Pamiętajmy o tym, że granice wyznaczamy nie tylko po to, aby chronić siebie. Wyznaczamy je także po to, aby chronić nasze małżeństwo i rodzinę. Granice chronią przestrzeń do rozwoju osobistego, budowania relacji małżeńskiej oraz wychowania dzieci. Teściowe mogą i powinny być częścią życia rodziny. Ale jeśli chcą, aby tak było muszą respektować zasady, które dla tej rodziny są ważne. Małżonkowie powinni razem ustalić zasady obowiązujące w ich domu. Następnie trzeba je przedstawić teściowej i wyjaśnić dlaczego ich respektowanie jest ważne. Trzeba też poprosić o ich uszanowanie.

Drugi sposób na toksyczne zachowanie teściowej – nie bierz wszystkiego do siebie

Drugą ważną kwestią – i bardzo związaną z wyznaczaniem granic – jest osobiste nastawienie do zachowania wrednej teściowej wobec nas. Nie jest tajemnicą, że to czy ktoś nas zrani, czy też nie w dużej mierze zależy od tego czy i na ile pozwolimy się zranić. Jeśli synowa lub zięć biorą wszystko do siebie i są bardzo uwrażliwieni na każdy przykry komentarz ze strony wrednej teściowej, w takim przypadku sami poniekąd wystawiają się na zranienie. Nie chcę absolutnie powiedzieć, że osoby te są winne niewłaściwego zachowania teściowej. Chce natomiast powiedzieć, że są odpowiedzialne za to jak to przyjmą i jak sobie z tym poradzą. Już wyjaśniam o co chodzi.

Chwila grozy z solniczką w tle

Jedna z moich coachingowych klientek pracująca nad podniesieniem zaniżonego poczucia własnej wartości bardzo źle znosiła wizyty teściowej w jej domu. Sama wychowała się w rodzinie, która stawiała jej wysokie wymagania, a jej własna matka była bezlitosną recenzentką każdego jej potknięcia. Magda (imię zmienione) była przewrażliwiona na punkcie uwag ze strony ludzi, na których jej zależało.

W czasie jednej z pierwszych sesji opowiedziała mi o niedzielnym obiedzie, na który zaprosiła teściów. Magda chciała, by obiad przebiegał perfekcyjnie. Przygotowywała go całe przedpołudnie. Potrawy były pyszne, a nakrycie stołu bardzo gustowne. Jednak w czasie posiłku wydarzyło się coś co wytrąciło Magdę z równowagi… Teściowa poprosiła ją o podanie solniczki. Dodam – bo to ważne w tym kontekście – że Magda nie zapomniała o postawieniu soli na stole, ale solniczkę umieściła w takim miejscu, które nie było w zasięgu ręki wszystkich gości.

Gdy więc „mamusia” poprosiła o podanie stoli Magda czuła się jakby ogarniał ją paraliż. W jej głowie pojawiły się najgorsze myśli. Wszystko pasowało do smętnej układanki, pt. „moja teściowa jest ze mnie niezadowolona”. Magda była pewna, że jedzenie, które przygotowała jest niesmaczne, a sposób nakrycia stołu – niewłaściwy…. To był jej schemat. To była układanka, którą sama ułożyła w swojej głowie.

Zaniżone poczucie własnej wartości

Celowo przytoczyłem ten dość jaskrawy przykład, by zobrazować to, że nie każde słowo wypowiedziane przez teściową musi być nacechowane krytyką naszej postawy lub zachowania. Osoby, które biorą wszystko do siebie, a które de facto mają zaniżone poczucie własnej wartości żyją w groźnej matni, która nieustannie „potwierdza” im niechęć ze strony teściowej, czy innych osób.

Dystans do tego co myślimy

Niebranie wszystkiego do siebie oznacza stworzenie przestrzeni zdrowego dystansu do tego, co czujemy i co – na bazie tego – myślimy. Emocje mogą karmić się zranieniami, które zostały nam zadane w przeszłości. Jeśli nie zostawiamy sobie przestrzeni do spokojnego zastanowienia się co oznacza to, co czujemy i jaką decyzję pod wpływem tej emocji możemy podjąć, to problem jest prawie gotowy. Jeśli teściowa prosi o podanie soli to nie znaczy, że jedzenie jej nie smakuje. Albo jeśli pyta, gdzie w tak naszym niewielkim mieszkaniu schowaliśmy odkurzacz, to nie oznacza, że powinniśmy częściej sprzątać. A jeśli pyta nasze dziecko o oceny w szkole to nie koniecznie po to, aby krytykować nasze wysiłki wychowawcze.

Dystans do wrednej teściowej

Miejmy więc dystans do tego, co myślimy i jak – pod wpływem emocji – interpretujemy zachowanie teściowej. Oczywiście dystans jest też potrzebny w innej sytuacji. A mianowicie wtedy, gdy teściowa jasno i wyraźnie krytykuje to, co się jej nie podoba. Tutaj też jest potrzebny dystans, ale już nie do nas samych, ale do tego, co słyszymy.

Równowaga

Traktowanie słów teściowej jako wyroczni jest ogromnym błędem. Ale błędem jest też zupełne lekceważenie tego, co „mamusie” mają do powiedzenia”. Trzeba tu zachować zdrową równowagę. To, że coś nie podoba się teściowej, albo że ona „zrobiłaby to inaczej” nie oznacza, że mamy porzucać nasz sposób życia czy wychowania dzieci, by realizować ten „jedynie słuszny”. Być może z niektórych podpowiedzi warto będzie skorzystać. Wtedy nie wahajmy się, aby to uczynić. Ale nie bójmy się też odrzucić to, co nam nie pasuje. Decyzja musi być po naszej stronie. Dystans w tej kwestii oznacza, że to my, a nie teściowa decydujemy o kształcie naszego życia i rodziny.

Trzeci sposób na wredną teściową – zaangażuj męża

Częstym problemem w małżeństwach, w których występują kłopoty z wrednymi teściowymi jest kwestia zaburzonych relacji w małżeństwie. Bywa tak, a pisałem o tym wyżej, że matka zbudowała tak mocną relację ze swoim synem, że ten nawet gdy wejdzie w związek małżeński z kobietą swojego życia, to ciągle czuje się zobowiązany do kontynuowania bycia w bliskiej relacji z matką i do unikania wszystkiego, co mogłoby ją zranić. Jak to jest możliwe?

Emocjonalna pępowina

Psychologowie nazywają to emocjonalną pępowiną. Mężczyzna, którego ojciec albo inny dojrzały mężczyzna, nie pomógł w przerwaniu tej pępowiny, może mieć ogromne problemy w wyznaczeniu i utrzymaniu zdrowych granic wobec swojej matki. W takich układach dochodzi do kuriozalnych sytuacji, w których facet, gdy musi wybierać pomiędzy żoną a matką, wybiera matkę. Żona może się czuć emocjonalnie zdradzona, a nawet porzucona przez swojego męża.

Skąd się to wzięło?

Jedna z moich klientek (nazwijmy ją Marią) miała fatalną relację ze swoim mężem, a ich małżeństwo wisiało na włosku. Jej mąż wychował się bez ojca, gdyż ten opuścił rodzinę i przeprowadził się do sąsiedniej miejscowości. Żona nigdy mu tego nie wybaczyła. Nie chciała utrzymywać z nim żadnych kontaktów, nie chciała też, aby jej syn spotykał się z jej ojcem. Twierdziła, że poradzi sobie z wychowaniem dzieci, a syna uczyniła swoim powiernikiem i – jako najmłodszego – namaściła go na dziedzica. Gdy dorośnie miał odziedziczyć dom, w którym mieszkała i gospodarstwo. Wraz z żoną mieli zamieszkać z matką i zaopiekować się nią na starość. Tak się też stało.

Żona zatwierdzona przez „mamusię”

Synek znalazł sobie żonę. Oczywiście musiała zostać „zatwierdzona” przez mamusię. Zamieszkali wszyscy razem. Stworzyli trójkąt, w którym facet ma dwie „żony”. Jedną, z którą sypiał i która zajmowała się jego dziećmi i domem. Drugą – taką, której się zwierzał, której bezgranicznie ufał i której bezmyślnie pozwalał się manipulować.

Chory trójkąt

Możecie sobie wyobrazić co w tej relacji przeżywała moja klientka i jak mogła się czuć… Teściowa traktowała ją niemalże jak służącą. Jej mąż na to pozwalał i – jak twierdził – nie widział w postawie matki nic niewłaściwego. Klientka próbowała stawiać granice. Próbowała też nie brać wszystkiego do siebie, ale sytuacja, z którą przyszło się jej zmierzyć była dla niej zbyt ciężka. „Nie czułem, że mam męża – mówiła. – Nie mogłam na niego liczyć. W każdej konfliktowej sytuacji stawał po stronie matki. To ja byłam tą nieporadną, złą i nie na miejscu”. Klientka postanowiła odejść…

Emocjonalne uwikłanie

Podobnych sytuacji, w których matka jest ważniejsza od żony znam bardzo wiele. Wszystkie mają wspólny mianownik – emocjonalne uwikłanie połączone z silnym przekonaniem, że powinnością syna jest dozgonna wierność matce, szacunek wobec niej, a nawet posłuszeństwo (sic!). Niekiedy relacje są tak skomplikowane jak w przykładzie opisanym wyżej, ale myślę, że w większości przypadków możliwa jest zmiana.

Pomoc z zewnątrz

Żonom trudno jest przekonać swoich mężów do tego, że ci są w błędzie. Dlatego warto w takich sytuacjach skorzystać z pomocy kogoś z zewnątrz. Czasem może to być mądry przyjaciel rodziny. Czasem wystarczy kilka wizyt u doświadczonego life coacha. Niekiedy potrzebna jest dłuższa pomoc innego specjalisty. Mąż musi zrozumieć, że najważniejszą osobą w jego życiu nie jest matka, ale żona. Zaraz potem powinien się zaangażować w tym, aby ustalić z kobietą swojego życia granice, których matka przekraczać nie może. Mąż ma być po stronie swojej żony (a żona po stronie męża!).

Czwarty sposób na „mamusię” – zadbaj o niezależność finansową

Kilka lat temu trafił do mnie pewien mężczyzna. Miał ponad 30 lat. Wysłała go do mnie jego żona. Chciała, aby Marek (imię zmienione) popracował nad sobą, bo ich małżeństwo przeżywało kryzys. Ona zaś była przekonana, że problem tkwi w jej mężu. Chciała, abym go naprawił, pomógł mu być bardziej facetem i nauczył go bardziej może zaangażować się w związek.

Niewinny początek

Marek twierdził, że wszystko jest w porządku, a jego żona niepotrzebnie się czepia. Na sesje do mnie przychodził z chęcią. Twierdził, że bardzo mnie polubił, ale oprócz serdecznych rozmów te spotkania nie niosły ze sobą jakichś większych wartości. Tak było do pewnej pamiętnej sesji, która rozpoczęła się bardzo niewinnie.

Zakupy z mamusią

Jak co tydzień zapytałem Marka co u niego słychać. On z dziecięcą szczerością wyznał, że w miniony weekend był na zakupach ze swoją mamą. W mojej głowie powstał obraz dzielnego Marka niosącego ciężkie zakupy z ziemniakami i zapasami domowej chemii na następne tygodnie. Pomyślałem, że to fajnie, że ulżył matce w transporcie tych ciężarów do domu, ale – na szczęście – nie dałem się ponieść mojej fantazji i zapytałem niewinnie: „A co to były za zakupy?”. „Ano wiesz – odpowiedział nieco zmieszany rozmówca – raz na kilka tygodni moja matka zabiera mnie na zakupy ubraniowe do galerii. Idziemy od sklepu do sklepu, a ona wybiera dla mnie ubrania i mi je kupuje”. „Kupuje?” – zapytałem z niedowierzaniem. „Tak – kontynuował zakłopotany Marek – ona ma dużo pieniędzy, prowadzi kilka dochodowych sklepów w naszym regionie. Dla mnie i dla żony takie zakupy ubraniowe to duża ulga finansowa”.

Hojna teściowa

Okazało się, że matka Marka dzięki wsparciu finansowemu bardzo pomagała synowi i jego żonie. Oprócz zakupów ubraniowych, raz w tygodniu obficie zaopatrzała ich lodówkę, a poza tym ostatnio zafundowała im bramę do domu wybudowanego z jej pieniędzy, a teraz zapowiedziała sfinansowanie podjazdu, który miał być wykonany z granitowych kostek. Marek był bardzo wdzięczny swojej matce, a ja postanowiłem podrążyć ten temat. Zapytałem: „A co na to twoja żona?”. „Monika jest bardzo zadowolona, bo z naszych urzędniczych pensji nie moglibyśmy wiele odłożyć, a tak mamy i piękny dom i spore oszczędności, a to wszystko dzięki mojej mamie”. „Ok – pomyślałem – ciekawe jaką za to płacą cenę?” i nie zastanawiając się długo postawiłem kolejne – jak się okazało – niezbyt wygodne pytanie: „A jak układają się relacje żony z teściową, czyli twoją mamą?”. Marek posmutniał, „Monika jest wdzięczna mojej matce, ale jej nie cierpi…”.

Teściowa płaci – teściowa wymaga

Jeśli jeszcze nie domyślacie się jaką cenę płaciło małżeństwo Marka i Moniki to chętnie was o tym poinformuję. Matka Marka, udzielając im obfitej pomocy finansowej, rościła sobie prawo do mocnego ingerowania w ich życie. To była postawa w rodzaju „płacę, więc mam wymagania”. Brama, którą co dopiero wstawiła przed domem małżonków była według jej projektu, kostka brukowa – taka jaka się jej podobała, a przy okazji tygodniowych zakupów żywieniowych teściowa potrafiła sprawdzać jakość powietrza w lodówce i – jak perfekcyjna pani domu – przejechać palcem po newralgicznych dla czystości miejscach w kuchni. Monika czuła się z tym okropnie. Z jednej strony była wdzięczna za finansowe wsparcie, a z drugiej – nie mogła znieść ingerowania teściowej w ich prywatne życie.

Częsty problem w relacjach z mamusią

Przykład Moniki i Marka nie jest odosobniony. Gdy na konsultacje trafiają do mnie młodzi małżonkowie przeżywający pierwsze kryzysy to jedną z pierwszych kwestii, które z nimi ustalam jest miejsce ich zamieszkania. Pytam, czy mieszkają z rodzicami albo czy rodzice/teściowie udzielali im pomocy finansowej w zakupie pierwszego mieszkania. I zwykle w tej sytuacji otrzymuję twierdzącą odpowiedź, a potem słyszę o tym jak rodzice/teściowie roszczą sobie prawa do ingerowania w życie młodych.

Granice finansowe

Nie chcę przez to powiedzieć, że każda pomoc finansowa rodziców/teściów, musi pociągnąć za sobą konsekwencję w opisanej powyżej postaci. Niekiedy zdarza się, że nie niesie to ze sobą nieprzyjemnych reperkusji. Żeby więc teściowej nie dać pola do rozwoju wredoty, zanim przyjmiemy pomoc finansową należy zadbać o wyznaczenie zdrowych granic. Dobrze by było, aby rodzice dający majątek swoim dzieciom mieli w sobie takie myślenie: „Dajemy wam pieniądze na mieszkanie, ale to jest wasze mieszkanie i my nie będziemy rościć sobie do niego żadnych praw”. Dobrze by było, gdyby młodzi małżonkowie reprezentowali taką postawę: „Przyjmujemy od was pomoc finansową i jesteśmy wam wdzięczni, ale prosimy abyście uszanowali to, że mieszkanie/dom, które za to kupimy będą naszą własnością i to my będziemy mieli prawo żyć w nim zgodnie z naszymi zasadami, nawet jeśli te zasady nie do końca będą się wam podobać”.

Piąty sposób na wredną teściową – spróbuj zrozumieć

Możemy się wkurzać na wredne teściowe. Możemy próbować stosować różne metody i techniki, aby je ujarzmić, ale nic nie zastąpi podstawowej kwestii jaką jest empatyczne zrozumienie. Zasadniczo ludzie są dobrzy, a to, że stają się czasem osobami nie do zniesienia, nie wynika z tego, że tak chcą, ale że „nie potrafią” zachowywać się inaczej.

Matka jest najważniejsza?

Pamiętacie jak początku tego artykułu pisałem o powszechnym w naszym kręgu kulturowym przekonaniu, że matka jest najważniejsza? Moim zdaniem jest to jeden z tych czynników, które powodują, że niektóre kobiety roszczą sobie prawo do tego, aby zajmować szczególne (jeśli nie pierwsze) miejsce w życiu swoich dorosłych dzieci. Czy to wina teściowych, że wierzą w taki paradygmat? Nie, bo zostało im to wpojone przez system społeczny i przez religię chrześcijańską. Hasło „Matka jest najważniejsza” brzmi pięknie i bardzo szlachetnie i tylko niewielu ludzi uświadamia sobie jak negatywne konsekwencje może przynosić w sytuacjach, kiedy jest nadinterpretowane lub rozumiane w sposób egoistyczny.

Ukochany synek for ever!

Pisałem też o sytuacji, kiedy kobieta zostaje sama dziećmi, bo partner ją opuścił albo zmarł. Często w takim układzie wybiera sobie jednego ze swoich synów i przelewa na nich miłość oraz oczekiwania jakie miała wobec swojego partnera. Wiemy już jakie konsekwencje może to przynieść w życiu dziecka (także w jego dorosłym życiu) i nie pochwalamy takiego emocjonalnego uwikłania, ale patrząc na to z drugiej strony, możemy się zastanowić, co mogła począć ta biedna kobieta? Co miała zrobić, gdy mąż ją opuścił, a ona żyła w małej, religijnej społeczności, która nastawiła wszystkie swoje radary na nią i jej otoczenie, aby przypadkiem nie znalazła sobie innego mężczyzny? W takich środowiskach trudno jest zrobić coś, co jest społecznie nieakceptowalne i choć ta sytuacja nieco się rozluźnia to jednak ciągle powoduje negatywne skutki. Nie mogła mieć nowego męża, więc przelała swoje uczucia na syna……

Jestem najlepsza

Trzecim czynnikiem, o którym pisałem, a teraz chcę przypomnieć, było mniemanie, które ma wiele wrednych teściowych – „Jestem najlepsza!”, „Nikt lepiej niż ja nie zaopiekuje się moim synem!”. I znów, możemy się wyzłośliwiać, ale co to pomoże. Czy nie lepiej spróbować zrozumieć, dlaczego ta kobieta ma taką postawę? Jeśli przyszła na świat w domu, w którym dominował ojciec, jeśli wychowała się w tradycyjnym społeczeństwie, które nie docenia roli kobiet, to mogło się w niej ukształtować zaniżone poczucie własnej wartości – jej jako kobiety. A od tego droga jest już prosta do udowadniania całemu światu, że jest się lepszym, zwłaszcza w zestawianiu z kimś, kto ma słabszy charakter, albo mniej umiejętności w zakresie, który jest naszą domeną. Postawa „jestem najlepsza” to często wołanie o docenienie, zauważenie i pochwalenie. To bardzo ludzkie i każdy z nas tego potrzebuje.

Szczerze porozmawiaj

Jeśli chcesz dogadać się ze swoją wredną teściową to spróbuj ją zrozumieć, a żeby zrozumieć – musisz pogadać. To nie muszą być pytania wprost. Nie baw się w pseudopsychologa, który wie lepiej. Po prostu spróbuj zapytać o to czy o tamto. Okaż zrozumienie. Nie oceniaj. Bądź empatyczny/a. Nie wiem, czy to wystarczy, żeby teściowa przestała być wredna, ale jestem pewien, że pomoże w oczyszczeniu i poukładaniu waszych relacji, chociażby przez to, że ty – rozumiejąc źródła pewnych zachowań – będziesz potrafił/a zdystansować się do nieprzyjemnych emocji, które włączają się automatycznie w sytuacjach, gdy wredna teściowa przekracza granice.

A jeśli nic nie pomaga?

A co zrobić jeśli nic nie pomaga? Jaką strategię przyjąć, gdy wypróbowaliśmy już wszelkie sposoby na wredną teściową łącznie z tym, o którym przeczytaliśmy wyżej? Odpowiem nieco humorystycznie.

W jednym z filmów, który wywarł ogromny wpływ na moje życie jest ciekawa scena. Ten film to „Skrzypek na dachu”. Do rabina przychodzą Żydzi, aby zaczerpnąć z jego mądrości. Pytają: „Rebe, a czy jest jakieś specjalne błogosławieństwo dla cara?” (dodajmy, że car nie był dla nich zbyt łaskawy). Rebe na chwilę zatapia się w myślach, a potem rzecze: „Jest! Niech Bóg błogosławi cara i trzyma go jak najdalej od nas”.

Jeśli próby uzdrawiania relacji z teściową nie pomagają to trzeba sięgnąć po środek ostateczny, a mianowicie – zrobić wszystko, aby „mamusia” była jak najdalej od nas….

Co zrobić by nie zostać wredną teściową?

Została nam jeszcze jedna kwestia, a więc odpowiedź na pytanie co zrobić aby nie zostać wredną teściową dla współmałżonków lub partnerów swoich dzieci. Mam dla Ciebie trzy rady. Oto one:

1. Pamiętaj, że dzieci dorosną

Jedną z najbardziej podstawowych, ale też najtrudniejszych rzeczy, którą musisz zrozumieć i uznać jako matka jest prosta prawda o tym, że twoje dzieci kiedyś dorosną. Być może – jak wiele matek – masz z tym emocjonalny problem. Może nawet zdarza ci się mówić: „Ale moje dziecko będzie zawsze moim DZIECKIEM”. Z jednej strony masz rację, bo przecież dałaś mu życie, wychowałaś i przygotowałaś do dorosłości, ale z drugiej strony wypowiadając te słowa zastawiasz na was pułapkę – rościsz sobie prawo do wpływania na życie twojego potomka, czynisz go od siebie zależnym, a może nawet próbujesz wymusić na nim posłuszeństwo. I tu właśnie tkwi rzeczy sedno. Jeśli nie chcesz zostać wredną teściową musisz pamiętać, że twoje w momencie osiągnięcia dorosłości przestaje być twoim „dzieckiem” w takim sensie, że już nigdy nie może być przez ciebie traktowane jak dziecko.

2. Nie wikłaj dziecka

Druga pułapka tkwi w możliwości emocjonalnego uwikłania. Być może w twoim małżeństwie się nie układa. Twój mąż nie spełnia twoich oczekiwań, a być może rozstaliście się z jakiegoś powodu, a ty – ze względu na społeczne naciski – nie zamierzasz ponownie związać się z jakimś mężczyzną. Oczywiście to twoja decyzja. Musisz jednak pamiętać, że może ci być smutno i żal, możesz czuć też wewnętrzną pustkę, a w takich sytuacjach istnieje zagrożenie, że plasterkiem na twoje rany stanie się twój syn. To przecież ty masz wpływ na jego wychowanie, więc możesz uczynić z niego idealnego faceta. Idealnego – dla siebie. Takiego, który nigdy cię nie skrzywdzi, nie zawiedzie, takiego przez którego nie będziesz musiała cierpieć. Pokusa to ogromna, a dziecko chętnie wejdzie w tę rolę, a jeśli w nią wejdzie to potem nie będzie mogło normalnie wejść w dorosłe życie, bo jeśli twój syn będzie chciał związać się z inną kobietą to będzie czuł jakby cię zdradzał. A ty sama będziesz przeżywać kolejne bolesne rozstanie, będziesz się przed nim bronić. Będziesz próbować pogodzić sprawy, które są nie do pogodzenia, a więc potrzebę bycia najważniejszą kobietą w życiu twojego syna, a jednocześnie pozwolenia mu na związanie się z inną kobietą. Taka mieszkanka to prosta droga do zostania wredną teściową.

3. Ucz dziecko samodzielności (także finansowej)

Jako matka, czy ze wsparciem twojego męża, czy też nie, musisz uczyć swoje dzieci samodzielności. Twoje dziecko musi umieć sobie radzić także wtedy gdy ciebie zabraknie. Dotyczy to także sfery finansowej. Jeśli chcesz je uposażyć na dorosłe życie to daj pieniądze lub majątek, ale bez zobowiązań. To, co dajesz nie może być zapłatą za miłość, czy zainteresowanie kiedy będziesz w podeszłym wieku. Jeśli dasz bez oczekiwań to dasz w dojrzały sposób. Musisz uwierzyć, że twoje dziecko nie opuści cię w potrzebie, ale nie dlatego, że zainwestowałaś w nie swoje pieniądze, ale dlatego, że łączy was dojrzała więź miłości. Jeśli pójdziesz w przeciwnym kierunku to niechybnie staniesz się wredną teściową.

Bądź dobrą teściową!

Dobra teściowa posiada trzy fundamentalne cechy. Po pierwsze – to osoba, która jest blisko i która wspiera. Po drugie, nie wtrąca się w sprawy małżeństwa swoich dzieci, ani nie bierze strony swojego dziecka w wewnątrzmałżeńskich sporach. No i – po trzecie –  to matka, która kocha, ale równocześnie daje wolność.

Dobre teściowe – na szczęście – zdarzają się nie tak rzadko jak nam się wydaje. One są obok nas. tworzą piękne i dojrzałe relacje ze swoimi dziećmi. Są na drugim planie, ale tam odgrywają bardzo ważne role.

Parę lat temu miałem radość rozmawiać z pewną kobietą, której mąż zmarł na jakąś poważną chorobę. Mieszkała wtedy w domu teściowej. Nie wiedziała co się z nią stanie, ale po pogrzebie „mama” powiedziała: „Zosiu, nie wyobrażam sobie, żebyś miała się wyprowadzić. Mój syn wprowadził cię do naszego domu i pamiętaj, że to na zawsze jest twój dom. Jeśli ty tego chcesz to ja bardzo chcę być została tutaj. Jesteś mi jak córka”. To była dobra teściowa. Zofia została. Dalej traktuje teściową jak matkę. Żyją w zgodzie i miłości. Dobre teściowe zdarzają się nie tylko w bajkach…

Problem z wredną teściową bywa bardzo bolesny. Warto jednak pamiętać, że wobec tego problemu nie jesteśmy bezradni. Warto zrozumieć dlaczego niektóre teściowe stają się wredne, a także co konkretnego możemy zrobić, aby się tej wredocie postawić. Jeśli potrzebujesz pomocy w ułożeniu sobie relacji z teściową (lub teściem), matką lub ojcem – zapraszam Cię do skorzystania z oferty life coachingu online lub life coachingu w Krakowie.

Szukasz wsparcia w życiu osobistym lub zawodowym?

Próbna sesja coachingu to 50 minut spotkania online, w czasie którego będziesz mógł/mogła sprawdzić jak pracuje się z Coachem Wiktorem. Przygotuj temat, nad którym chcesz popracować i z nim zgłoś się na sesję. Kliknij niżej, aby kupić sesję w bardzo promocyjnej cenie!

Próbna sesja coachingu Wiktor Tokarski

Konsultacja online trwa 30 minut. Jest przeznaczona dla tych osób, które mają doświadczenie pracy z coachem, ale chcą porozmawiać z Wiktorem, aby sprawdzić czy jest on odpowiednią osobą do poprowadzenia ich procesu i ustalić warunki współpracy. Klijnij niżej, aby zarezerwować termin konsultacji.

Konsultacja w sprawie coachingu Wiktor Tokarski