Rozwój osobisty a podróże? Czy to dobre połączenie? Uwielbiam podróże. Zarówno te bliskie, jak i te dalekie. Do tej pory zwiedziłem ponad 50 krajów na 5 kontynentach (stan na 2023 r.). Jednak moja lista podróżnicza ciągle uzupełniana jest o nowe miejsca, które muszę koniecznie zwiedzić. Najbardziej lubię podróżować w małym gronie (1-2 bliskie osoby). Zdarzało mi się też uczestniczyć w wycieczkach objazdowych organizowanych przez biura podróży. Uważam, że podróżowanie jest jedną z tych wspaniałych rzeczy, która bardzo pozytywnie może wpłynąć na nasz rozwój osobisty. Dlatego właśnie dzisiejszy wpis na blogu postanowiłem poświęcić właśnie temu tematowi. Zastanowię się czy podróże to dobry sposób na rozwój osobisty.

Pokonywanie lęków

Pierwsza rzecz, która bardzo pozytywnie wpływa na nasz rozwój osobisty, a związana jest z podróżowaniem to pokonywanie lęków. Myślę, że każda podróż związana jest w mniejszym lub większym stopniu z koniecznością działania wbrew lękowi. Ten lęk najchętniej zatrzymałby nas w ciepłym domu, gdzie znamy każdy kąt i możemy się porozumieć z każdą osobą w naszym ojczystym języku. Podróże, zwłaszcza te zagraniczne, wymagają od nas pewnej odwagi, działania wbrew różnym lękom. Mogą one dotyczyć sposobu podróżowania (wiele osób odczuwa lęk przed lotem samolotem, albo długą podróżą autem), czy choćby tego, czy będziemy w stanie odnaleźć się w innej rzeczywistości, dogadać się z miejscowymi i poradzić sobie w różnych niecodziennych sytuacjach.

Pamiętam moją pierwszą samotną zagraniczną podróż, którą odbyłem po maturze. W odwiedziny do Anglii zaprosił mnie zaprzyjaźniony pastor i jego żona. To był czas, kiedy podróże odbywało się autokarem, a przejazd z Krakowa do Birmingham, gdzie miałem zostać odebrany z dworca, trwał ponad 20 godzin. To były czasy, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych, czy maili, a mój angielski był na poziomie „takim sobie”. Traf chciał, że w północnej Francji zepsuł się nam autokar. Na następny czekaliśmy kilka dobrych godzin. Pastor miał mnie odebrać o określonej godzinie, a ja mogłem jedynie nagrać się na jego sekretarkę, że autobus jest opóźniony i że nie mam pojęcia, o której dotrę na miejsce. Pamiętam, że wtedy odczuwałem duży lęk.

Była to moja trzecia lub czwarta zagraniczna podróż, ale dwie pierwsze były zorganizowanymi wycieczkami, a tutaj musiałem radzić sobie sam. Lęk był ogromny, ale pokonałem go i poradziłem sobie ze wszystkim jak należy. Była to jedna pierwsza z wielu sytuacji, które mogły mnie zablokować na dalsze podróżowanie. Tak się jednak nie stało. Umiejętność działania wbrew lękowi jest czymś, czego można się nauczyć (albo wydoskonalić) właśnie w czasie podróżowania.

Rozwijanie umiejętności organizacyjnych

Druga wartość, która związana jest z podróżowaniem to rozwijanie umiejętności organizacyjnych. Podróże, a zwłaszcza te organizowane na własną rękę, wymagają przemyślenia wszystkiego od podstaw. Upolowanie tanich biletów lotniczych, zaplanowanie urlopu w pracy, ustalenie programu zwiedzania, aż wreszcie pakowanie rzeczy potrzebnych na wyjazd wymagają starannego przemyślenia, zorganizowania i zrealizowania w odpowiednim czasie. Jeśli zabraknie wykonania któregoś z ważnych elementów w odpowiednim na to czasie, wtedy cała nasza podróż może lec w gruzach, albo – w najlepszym przypadku – spowodować duży dyskomfort.

Wielu ludzi, bojąc się planować wszystko na własną rękę, woli kupić wycieczkę w biurze podróży. Rozumiem ich i szanuję takie decyzje. Zresztą sam, niekiedy, wybierałem opcje podróżowania zaplanowanego przez kogoś innego. Takie podróże też mogą być bardzo wartościowe i ciekawe. Jeśli jednak podróżując po świecie chcemy równocześnie nauczyć się większego zdyscyplinowanie i dobrej organizacji czasu, to bardzo polecam podróżowanie na własną rękę.

Poznawanie ludzi i ich zwyczajów

To, co uwielbiam w czasie podróży to poznawanie ludzi i ich zwyczajów, obserwowanie kultur, zachowań i postaw. Żaden podręcznik do socjologii czy psychologii nie dał mi tak wartościowych informacji o ludziach jak podróże.

Mogłem wcześniej czytać o islamie i kulturze, która została zbudowana na tej religii, ale nigdy nie zapomnę wrogiego spojrzenia policjanta w metrze w Dubaju, gdy na lotnisku – przez pomyłkę – wsiadłem do wagonu metra przeznaczonego wyłącznie dla kobiet i dzieci. Do końca życia nie zapomnę też gościnności pewnej wdowy w Gruzji. Nie dość, że przyjęła nas późnym wieczorem na nocleg, to jeszcze przyniosła ze swojej spiżarni to, co przygotowała na posiłek dla siebie i swoich dzieci. Z wdzięcznością odebrałem też lekcję w Zambii, gdy próbowałem zrobić zdjęcie czarnoskórym robotnikom czekającym na zatrudnienie. Spotkało się to z ich dużą dezaprobatą i gdyby nie to, że byłem wtedy w samochodzie to może skończyłoby się to rękoczynami. Zdjęcie wykasowałem. Zrozumiałem, że dla nich była to wstydliwa okoliczność.

Najpiękniejsze lekcje gościnności otrzymałem natomiast w Armenii. Pamiętam, gdy z instruktorem lotów na paralotni wracaliśmy do bazy. Przejeżdżaliśmy przez jakąś wioskę. Instruktor uprzedził, że tu mieszka jego znajomy i że gdy zobaczy jego samochód to na pewno zaprosi nas do siebie do domu. Tak się też stało. Nie mogliśmy odmówić. Weszliśmy na podwórko domu. Żona właściciela natychmiast przyniosła swojski chleb i ser, a on sam otworzył butelkę z czaczą (kaukaski alkohol produkowany w domach). Zapytałem czy mogę zrobić zdjęcia. Bardzo się ucieszyli, że chcemy się z nimi sfotografować. Czułem się jak dobry znajomy, który odwiedza tę rodzinę po latach. Przyjęli mnie jak swojego. Ot, ormiańska gościnność…

Smakowanie świata

W czasie moich podróży niekiedy ze zdziwieniem obserwuję ludzi, którzy w obcym kraju szukają kuchni swoich narodów. Najczęściej widywałem Amerykanów szukających McDonald ’s lub KFC, albo Japończyków zajadających się sushi. Pamiętam moją pierwszą wizytę w Stanach Zjednoczonych. Po wylądowaniu na lotnisku w Chicago zostałem zabrany do… polskiej restauracji „Zielone jabłuszko”…

Kulinarne wspomnienia

Podróże są dla mnie smakowaniem świata. Każdy kraj, a właściwie każdy region ma swoje niezwykłe potrawy i smaki. Nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował potrawy ze świnki morskiej w Peru, czy kurczaka gotowanego w sosie z kakaowca w Meksyku. Zresztą z Ameryką Południową wiążą się inne cudowne kulinarne wspomnienia. Pamiętam jak w miasteczku Ollantaytambo trafiliśmy na obiad do domu, w którym jedli Peruwiańczycy. Nie było tam ani jednego turysty. Gospodyni była nieco zdziwiona naszą wizytą, a my zdziwieni tym, że nie ma menu, ale można zmówić tylko jeden zestaw obiadowy – zupa, danie główne i kompot. I wiecie co? Ten kompot mógłby zrobić karierę na całym świecie. Na serio! Ten kompot był nieziemski. Nawet nie wiem, czy to był kompot. To co piłem było tak smaczne, że gdybym jeszcze raz miał odwiedzać to miasteczko to zrobię wszystko, aby odwiedzić tę domową jadłodajnię.

Kanapki, które pokochacie

Jeśli chodzi o smakowanie świata to bardzo ciekawe rzeczy mają do zaoferowania USA. Wprawdzie nie polecam wizyt w słynnych na cały świat amerykańskich fast foodach (uwierzcie mi, że w Polsce stoją one na dużo wyższym poziomie niż w USA), ale za to w tym niezwykłym kraju można spróbować kuchni z każdego zakątka świata. Zwłaszcza w wielkich miastach. Przykładowo w Nowym Jorku gdzie się nie obrócicie znajdziecie restauracje oferujące potrawy różnych krajów i regionów. A najfajniejsze jest to, że dania są przygotowywane zazwyczaj przez ludzi, którzy z tych krajów przyjechali i którzy wiedzą, gdzie kupić odpowiednie produkty. Oczywiście Amerykanie mają też swoje smaczności. O stekach nie wspomnę, bo są oczywistością, ale muszę zachęcić Was do spróbowania hoagie (zwłaszcza w Filadelfii). Uwierzcie mi, pokochacie te kanapki!

Poznawanie i pokonywanie siebie

Podróże są dla mnie okazją do poznawania siebie i pokonywania własnych ograniczeń. Całodzienne zwiedzenie, zmęczenie, niespodziewane i stresujące sytuacje odkrywają nasze prawdziwe oblicza. Niekiedy nie jest to oblicze, które pokazujemy na co dzień, dlatego takie sytuacje mają niezwykłą wartość. Możemy się sobie przyjrzeć bez masek i lukru.

Kiedyś z przyjacielem zwiedzałem La Paz w Boliwii. Zmęczenie dawało się mocno we znaki, ale chęć zobaczenia miasta wieczorem była jeszcze większa. Dotarliśmy do centrum. Wokół dziesiątki tysięcy ludzi wracających z pracy i załatwiających swoje sprawy. Nagle z pola widzenia straciłem kolegę. Obleciał mnie strach. Rozglądałem się na wszystkie strony. Ludzie otaczali mnie ze wszystkich stron, a jego nie było. Do dzisiaj nie wiem czy bardziej bałem się o niego, czy o siebie. Po prostu czułem mocny lęk. Potem, gdy kolega się odnalazł, lęk zastąpiłem złością i – niestety – tego wieczoru się pokłóciliśmy. Następnego dnia wszystko wróciło do normy i kontynuowaliśmy naszą przygodę w doskonałych nastrojach, a ja nauczyłem się czegoś nowego o sobie, o urywaniu wstydliwych emocji i zastępowaniu ich przez inne.

Podróże nie tylko kształcą, ale przede wszystkim kształtują naszą osobowość. Uczą nas otaczającego świata i ludzi, ale też odsłaniają nas przed nami samymi. Rozwój osobisty a podróże? Nie, zdecydowanie nie! Rozwój osobisty i podróże!

Szukasz wsparcia w życiu osobistym lub zawodowym?

Próbna sesja coachingu to 50 minut spotkania online, w czasie którego będziesz mógł/mogła sprawdzić jak pracuje się z Coachem Wiktorem. Przygotuj temat, nad którym chcesz popracować i z nim zgłoś się na sesję. Kliknij niżej, aby kupić sesję w bardzo promocyjnej cenie!

Próbna sesja coachingu Wiktor Tokarski

Konsultacja online trwa 30 minut. Jest przeznaczona dla tych osób, które mają doświadczenie pracy z coachem, ale chcą porozmawiać z Wiktorem, aby sprawdzić czy jest on odpowiednią osobą do poprowadzenia ich procesu i ustalić warunki współpracy. Klijnij niżej, aby zarezerwować termin konsultacji.

Konsultacja w sprawie coachingu Wiktor Tokarski